Od jakiegoś czasu przeglądając propozycje większości sieciówek dochodzę do wniosku, że 3/4 z tych pięknych, cudnych, romanantycznych sukienek jest po prostu mocno skróconymi kopiami długaśnych, babcinych kiec których jest cała masa w każdym lumpie. Wystarczy drastycznie je skrócić, dodać pasek, poprawić rękawy lub po prostu zwęzić w pasie. No i mamy z tego co najmniej dwie korzyści. Po pierwsze oczywiście będziemy posiadaczkami niepowtarzalnego egzemplarza z duszyczką. Po drugie decydując się na sukienkę z najnowszej kolekcji musimy przeznaczyć na to (gdy nie ma promocji rzecz jasna) ok. sto złotych. Ja za sto złotych miałabym 30 takich vintage sukienek:) Proste, łatwe i przyjemne dla nas i dla portfela:) Na zakończenie jeszcze dwie mini informacje. Od wczoraj widziałam ten fragment koncertu już chyba z milion razy i znam każdy ruch Jareda na pamięć:P Po drugie dzisiejsze zdjęcie w większości zrobione zostały w naszej "gestapowskiej" piwnicy, która jest świetnym rozwiązaniem gdy nie masz pomysłu na fotoscenerię (u mojej siostry widać to lepiej):) Jutro ruszamy z Emilem w naszą podróż przez pół Polski, więc lecę się pakować:D
buziaki a.\>Zielona Góra 23.01.2011