W ostatnim czasie mogłam trochę odpocząć od pracy i w końcu odwiedzić stare śmieci i wszystkie moje kochane zakątki w których kiedyś mieszkałam. Na beztroskie spacery wybierałam ulubione ciuchy w których niezależnie od nastroju i okazji czuję się najlepiej. Tym razem prezentuję się w kwiecistej spódnicy, którą parę lat temu odnalazłam w swojej piwnicy ( :) ) i białej bluzce z karczkiem okraszonej neutralnym dodatkami: torebką na łańcuszku, czarnymi okularami słonecznymi, metalicznymi balerinami i złotym medalikiem na szyi. Ostatni krzyk mody to nie jest, ale szczerze mówiąc w dobie (o zgrozo!!) przezroczystych spódnic z trenem i sandałków na szpilce w których mało kto potrafi przyzwoicie chodzić kompletnie mnie to nie obchodzi:)
P.S. następnym razem podzielę się z Wami fajnymi przepisami na wyśmienite potrawy, które u kogoś podpatrzyłam albo sama wymyśliłam w przypływie kulinarnej weny. A wiec do następnego razu!
a.
przyjemne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się, jak ją nazwałaś - bluzka chłopka :D :D
OdpowiedzUsuńlubię takie połączenia :)
OdpowiedzUsuńurocza jest ta spódniczka. świetne zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńzawsze widząc Twój uśmiech odwzajemniam go, potem siedzę jak kretynka usmiechając się do monitora ;d
OdpowiedzUsuńPiękna spódniczka! ;)