Po pierwsze, jestem na etapie kompletowania moich ciuchów. Do tej pory połowa ubrań nie raczyła nawet ujrzeć światła dziennego i leżała na półce nie wiadomo dlaczego nigdy przeze mnie nie założona . Teraz kompletnie olśniona zaczęłam łączyć je w duety/komplety i w końcu sprzeciwiłam się zakupowemu szałowi. Dzięki temu odkryłam tony fajnych rzeczy, które przez dłuższy czas tylko wisiały wyeksponowane w mojej szafie . I tak też było z dżinsową falbaniastą spódnicą (New York Laundry-sh) i błękitnym swetrem (Marks&Spencer-sh). Połączone razem ze złoto-różowym naszyjnikiem -goździkiem (Pepco) i pudrowymi kowbojkami ( Deichmann) stworzyły jeden z moich ulubionych strojów- w stylu pudrowej "kowbojki".
Po drugie, tak jak rok temu jestem na etapie nienawidzenie czarnych kryjących rajstop ( bez których zimą nie mogę się obyć) i już nie mogę się doczekać kiedy w końcu pogoda pozwoli na odkrycie choć kawałka ciała. Mam nadzieję, że wizje pewnej starej, regionalnej pogodynki z Roztocza o której mówili w DDTVN, w których kwiecień będzie jednym z najcieplejszym w historii, a lato upłynie w upale choć w małym stopniu się ziści!