poniedziałek, 22 lutego 2010

mała przerwa

Zamiast pisać pracę licencjacką siedzę na blogu i beztrosko dodaję zdjęcia z zapasów zrobionych w domu w ferie.
Mam na sobie dużo za dużą bluzkę Essence sh , włożoną w spód czarnej, gumkowej spódnicy tuby za 2 złote. Buty to perełka po mojej prababci- legendzie stylu naszej rodziny. Niesamowicie wygodnie i wykonane z niemałą precyzją. Ozdobą koka jest spinka- kokarda Marks & Spencer (sh). Zdjęcia i haftowane krzyżykami obrazy w tle to dzieła mojego Taty.

A teraz włączam Worda i wracam do okupowanego Skarżyska.
Wszystkim piszącym prace licencjacki czy magisterskie życzę duużo samozaparcia i weny :D
ściskam
AGATA:)

niedziela, 21 lutego 2010

mist and powder


Lubię pudrowe, lekko przydymione kolory , odcienie rodem z wrzosowisk i bluzki z karczkami. Łączenie kobiecej góry rodem Dr. Quinn i Ani z Zielonego Wzgórza( górne części sukienek zdobione żabotami, falbankami, bufkami , stójkami, karczkami, kołnierzykami, kameami lub guzikami ) i dziewczęcych spódnic uczennic szkoły z internatem.
* cały strój sh, opaska H&M fot.Emil


No i byle do wiosny ! U mnie już czuć ją w powietrzu:)

wtorek, 16 lutego 2010

pensjonarka w lesie

Zdjęcia ze spaceru z moją siostrą, zwieńczonego pyszną zupą owocową u naszej babci.



*płaszcz- sh + DIY (obrzydliwe militarne guziki, które pierwotnie zdobiły płaszcz moja mama wymieniła na metalowe róże)
*koszula w róże -vintage (wspominałam o niej tutaj )
*spódnica - Asos (sh)
*buty - Pure (sh)
*złoty wisior z kryształem w kolorze czerwonego wina- w spadku po cioci
*gumka do włosów z różą - kupiona jakieś 8 lat temu


Fot. Ewcia

niedziela, 14 lutego 2010

princess dress


Ferie, ferie i po feriach:(
Dziś wróciłam do Lublina. Dzięki tłumowi w pociągu przejechałam się pierwszą klasą bez dopłat. Z powodu obżarstwa( mama zrobiła na obiad moje ukochane zrazy zawijane w sosie z kopytkami i buraczkami)przespałam prawie całą drogę, nie musząc czytać moich Partyzantów z pracy licencjackiej,bo mi było nie dobrze. Przez śnieżyce ustanowiliśmy z moim Emilem rekord Polski w biegu z walizkami przez półmetrowe zaspy na trasie dworzec - przystanek MPK ( 3minuty!) a przez to,że karnawał się kończy za szybko nie miałam okazji nigdzie zabłysnąć w mojej ulubionej princess dress:/

*sukienka- ASOS.com (sh) *baleriny- Carvela (sh) *złoty smoczek i medalik- prezent
fot. Emil

niedziela, 7 lutego 2010

koronkowy minitop


Bieliźniany trend pochłonął także i mnie. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym od razu poleciała do H&M i wykupiła całą kolekcji Soni Rykiel, którą widzę na co drugiej bloggerskiej stronie. O nie!
Pomysł poddała mnie Paula i jej piękny koronkowy gorsecik. Korzystając ,że jestem w Skarżysku czym prędzej pobiegłam do mojego ulubionego ciucha i jak na zamówienie znalazłam biały koronkowy gorset, czarną koszulkę w groszki i krótki, biały koronkowy top. Dodam, że za to wszystko zapłaciłam 4,50 :D Mam już masę pomysłów ich zastosowania- gorset na zwiewną krótką sukienkę, top i koszulka pod kardigany i marynarki, lub jako koronkowe wykończenia bluzek z dużym dekoltem. Angorkowy sweter jest jednym z moich ostatnich znalezisk, tu w wersji mojej siostry. Fryzura a la Julia Tymoszenko niestety na tych zdjęciach nie jest za bardzo widoczna. Z utęsknieniem czekam aż odrosną m włosy, wtedy dopiero zaprezentuję moją wariację na temat warkocza;)

fot.Ewa

kardigan -Tulchan (sh) *zakolanówki- sh *szorty-Fruit of the loom (sh), *top -Calida (sh) *złota biżuteria -prezent ,pożyczona od mamy


Serdecznie dziękuję za kolejną nagrodę KREATIV BLOGGER Paulinie i Kasi za wytypowanie mnie do zabawy Happy Blogg, która zobowiązuje mnie do kolejnych zwierzeń. Oto moja dziesiątka dająca szczęście:

A osobami, które zapraszam to tej zabawy są: LumpexoHoliczka i Modna Komoda.

Have fun girls;)

czwartek, 4 lutego 2010

Bella's lullaby


O mojej różanej bluzce wspominałam już tutaj . Zmieniłam w niej tylko guziki na perełki i podwinęłam rękawy . Voila!
'Bella' s lullaby '( soundtrack ze " Zmierzchu") , przesłuchałam od wczoraj chyba z milion razy. Ta melodia przyprawia mnie o dreszcze. Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę druga część filmu i przeczytam książkę ( niestety najpierw muszę uporać się ze wszystkimi lekturami do pracy licencjackiej;/)
całuje
do następnego razu
Agata:)




fot. Ewa
*t-shirt - vintage + DIY *legginsy - sh *naszyjniki - cubus% , prezent



środa, 3 lutego 2010

inspiration numero un. COLD MOUNTAIN



Kiedy pojawiły się napisy końcowe "Wzgórza nadziei" miałam czerwone oczy od łez . Magia filmu pochłonęła mnie na prawie dwa tygodnie, a losy Ady Monroe ( N.Kidman) i Inmana (Jude Law) śniły mi się wielokrotnie.
Wtedy polubiłam Nikole Kidman. Dodam więcej, zachwyciła mnie. Przedtem z irytacją słuchałam ochów i achów nad jej pięknem. Ględziłam pod nosem, że przecież ma przeciętną urodę, a do tego jest za wysoka i za koścista..
Aż nagle po obejrzeniu "Cold Mountain" zakochałam się w jej porcelanowej cerze i niebieskich oczach. Myślałam sobie "Ty głąbie, przecież ona jest taka śliczna, taka delikatna i kobieca. Jak mogłaś tego nie zauważyć!".
Filmy kostiumowe zawsze są dla mnie ogromna inspiracją. W "Could Mountain" urzekła mnie naturalność kobiet z okresu wojny secesyjnej. Nieświadomość swojej zmysłowości.Proste suknie podkreślające talię. Zwiewne halki i koszule w drobną łączkę. I co najważniejsze, PRZEPIĘKNE WŁOSY. Długie, falujące upięte lub splecione w warkocz. Bez żadnych przekombinowanych strzyżeń z wygolonymi wstawkami, co niestety dzisiaj jest bardzo popularne wśród kobiet .
Film polecam wszystkim, w szczególności romantycznym modnisiom;)



zdjęcia - filmweb.pl