W piątek po pracy na dobry początek długo wyczekiwanego weekendu poszłam do lumpa skandynawskiego i oczywiście wróciłam z kilkoma "maleństwami". To był bardzo szybki skok na second hand, bo wiedziałam, że zaraz zamykają,a poza tym umierałam z głodu, a w domu czekało na mnie najpyszniejsze na świecie meksykańskie burrito.
♣
♣
Pewnie gdybym została dłużej znalazłabym coś więcej... Cóż, dzisiejsza miętowa ślicznotka w konie jest właśnie jednym z piątkowych łupów,a pozostałymi pewnie pochwalę się jak już wyschną :). Dziś w nowej kiecce wybrałam się nawet na spacer, ale niestety mimo słońca było bardzo ponuro i zimno. Na dodatek po wczorajszej tabacie ,treningu na który wybrałam się pierwszy raz w życiu jestem jednym wielkim chodzącym zakwasem. Na domiar wszystkiego skończyłam czytać ostatnią część Greya i jak zwykle po skończeniu książki czuję jakąś taką pustkę. Mimo że weekend był fajowy ciężko mi i na ciele i na duchu :(
♣
♣
Jeszcze jedno, nie wiem czy Was też zainteresowały ostatnie reklamy Biedronki przedsatawiające proste i jakże apetyczne włoskie dania? Mnie kupiły i nawet poszłam po małże, by zrobić makaron ich przepisu. Bardzo podekscytowana i ciekawa, zachęcona ładnym zdjęciem z gazetki, bo nigdy małży nie jadłam. Niestety jestem święcie przekonana, że już ich nie zjem!W życiu! Ani ja ani Emil nie zdołaliśmy przełknąć tych żylastych robaków bez smaku, a nigdy nie grymasimy jeśli chodzi o kulinarne nowości! Szkoda bo cała pasta wylądowała w koszu... Strzeżcie się więc biedronkowych małży! ☺
Miłego tygodnia.
Agata!
♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣
♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣
♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣ ♣
Poniżej kilka ujęć zimnej Zielonej Góry z naszego spaceru.