Właśnie korzystam z łaskawości mojego znikającego ostatnio Internetu i szybko dodaję zaległy post. Zdjęcia są sprzed trzech tygodni kiedy panowały tropikalne upały,a przez remont, brak internetu i powolne zdychanie mojego wysłużonego laptopa, pojawiają one się dopiero dziś. Jak widać mój patent na upał to całkowity minimalizm, bez biżuterii, przekombinowanych fasonów i o dziwo kwiatków, kotów i koronek :) Ubrania i bawełniana torba są z lumpa, słomkowy melonik z New Yorkera,, okulary z Click Fashion a sandałki z CCC. To by było na tyle, idę na pracy.
P.S. Jak mój drogi Internet pozwoli odezwę się jutro :*