

Szybko, zwięźle i na temat. Dużo ciuchów. Dużo spódnic. Dużo zdjęć. Nazbierałam , więc dodaje póki jeszcze mam dostęp do internetu:) Jak wrócę planuje wiele tinkerbellowych nowości:D
To jedna z dwóch sukienek o których wspominałam w przedostnim poście. Oczywiście też za sześć złotych no i też jedna z moich ulubionych. W chłodniejsze dni nosze ją z białymi rajstopami i bzowym kardiganem. W cieplejsze z bluzką z bufkami pod spodem, a w upały bez żadnych zbędnych dodatków, bo i po co:) Dzisiaj opcja druga z biała koszulką z małymi bufkami z Topshopu (sh), białymi klasycznymi koturnami od mojej mamy, koszyczkiem kupionym paręnaście lat temu w Kołobrzegu i opaską DIY, o której będzie więcej w kolejnym wpisie;)
Miłej niedzieli;)
A dzisiaj, kiedy w końcu po dwóch tygodniach obudził mnie deszcz tłukący o parapet i chłodne rześkie powietrze wpadające przez okno, a nie poranna duchota jestem pewna na sto procent, że gdybym miała wybierać między byciem ognistą Hiszpanką a chłodną kobietą Północy na bank wybrałabym tę drugą opcje!
*sukienka - H&M(sh) *opaska - H&M *koturny - sh *naszyjnik z kokardką - DIY