niedziela, 3 czerwca 2012

03.06.2012

Mimo, że pogoda była dzisiaj nieciekawa to i tak ruszyliśmy z Emilem w "zielone tereny". Emil załatwił mi nawet spotkanie z koniem, który okazał się taaki milutki, a dzięki jego Właścicielkom jadł mi nawet jabłka z ręki:) Jeśli chodzi o ciuchy to miałam na sobie strój w mojej ulubionej fioletowo-różowo-szarej tonacji. Wszystko jest z drugiej ręki- spódniczka "bomba" ( :) ) i duża koszulka z bawełny organicznej z Chełmskiego lumpeksu, czarna parka, która towarzyszy mi już parę ładnych lat, szare sportowe koturny, które przypadkiem dorwałam wczoraj w "odzieży Skandynawskiej" za jakieś grosze i prezent urodzinowy od Moje Lubego - kuferek w kolorze capucino. 

2 komentarze:

Dziękuję serdeczne za wszystkie komentarze;)